Marcus & Martinus we Wrocławiu: energia, emocje i niezapomniane wrażenia

Pełna sala, krzyki fanów, elektryzująca atmosfera – tak można podsumować koncert Marcusa i Martinusa, który odbył się 19 marca 2025 roku we wrocławskim klubie A2. Po entuzjastycznym przyjęciu ich trasy koncertowej w Polsce i błyskawicznym wyprzedaniu biletów na warszawski występ, norwescy bliźniacy postanowili sprawić fanom niespodziankę i dodać kolejną datę do swojego rozkładu. Jak można było się spodziewać – bilety rozeszły się w mgnieniu oka.

Już na wiele godzin przed otwarciem drzwi pod klubem panował prawdziwy szał. Fani koczowali w kolejkach od dnia poprzedniego, a organizatorzy (Winiary Bookings) zdecydowali się na wdrożenie systemu numerkowego, aby zapewnić sprawiedliwy dostęp do najlepszych miejsc pod sceną. Mimo marcowego chłodu, gorąca atmosfera wśród oczekujących zapowiadała wieczór pełen emocji.

Rozgrzewka w rytmie Meduna

Wieczór rozpoczął się o godzinie 20:00 występem Meduna – austriackiego DJ-a i przyjaciela Marcusa i Martinusa. Choć DJ sety jako supporty nie należą do standardu koncertów pop, publiczność szybko dała się porwać. Medun otworzył swój set wspólnie nagranym z bliźniakami utworem „Gimme Your Love”, co od razu podniosło poziom ekscytacji. Nie zabrakło remiksów hitów takich jak „I Set Fire to the Rain” Adele, „Bloody Mary” Lady Gagi czy „Sweet Dreams” zespołu Eurythmics. Publiczność reagowała entuzjastycznie, klaszcząc i śpiewając razem z artystą.

Marcus & Martinus: skandynawski fenomen na scenie

Po 20:45 na ekranie za sceną pojawiło się intro zwiastujące pojawienie się głównych gwiazd wieczoru. Każdy kadr przedstawiający któregokolwiek z bliźniaków wywoływał falę krzyków i pisków. Kiedy Marcus i Martinus wkroczyli na scenę, A2 eksplodowało euforią. Koncert otworzyli utworem „Like It Like It”, przy czym na scenie pojawiły się dwie tancerki, dodając energii występowi.

Setlista była przemyślana i dobrze wyważona – od dynamicznych kawałków takich jak „Die for You” czy „Gimme Your Love”, po spokojniejsze momenty, jak „When All the Lights Go Out”. Szczególnie ten ostatni utwór, opowiadający o dorastaniu w blasku reflektorów, wywołał nostalgiczne emocje, a latarki tysięcy telefonów stworzyły niezapomniany widok.

Doświadczenie i sceniczna pewność

Marcus & Martinus z pewnością mają za sobą lata scenicznego doświadczenia, co doskonale widoczne było w ich interakcji z publicznością. Gdy Marcus oznajmił, że to ten moment, w którym każe fanom śpiewać, ale oni już śpiewają, widać było, że nie są to tylko wyuczone frazy – bliźniacy autentycznie czerpią radość z kontaktu ze swoją publicznością.

Druga część koncertu wprowadziła jeszcze więcej emocji. Szczególnie mocno wybrzmiało „We Are Not the Same”, w którym Martinus udowodnił swoje raperskie umiejętności, przejmując partię bbno$. Później nadszedł moment dla muzycznego zespołu: gitarzysta miał okazję zabłysnąć w solówce, na co publiczność zareagowała gorącymi owacjami.

Spektakularny finał

Końcowa część koncertu była prawdziwą kulminacją wrażeń. „Elektrisk”, ikoniczny hit braci, sprawił, że publiczność śpiewała razem z nimi każdy wers. Marcus zrobił fanom niespodziankę, schodząc do tłumu i łapiąc ich za ręce, co wywołało prawdziwą ekstazę. Na wielki finał zabrzmiał „Unforgettable”, numer, który wyniósł ich na eurowizyjne szczyty.

Po dwugodzinnym show nikt nie miał wątpliwości – Marcus & Martinus nie tylko dojrzeli jako artyści, ale również udowodnili, że ich muzyka wciąż ma moc jednoczenia tysięcy fanów na całym świecie. Ich koncert we Wrocławiu to wydarzenie, które na długo pozostanie w pamięci każdego, kto miał szczęście tam być.

ZDJĘCIA

Fot. Eryk Wiśniewski @ MonoZen.studio

Link do zdjęć: https://www.facebook.com/share/p/1A9vyuaaus/

Dziękujemy, że czytasz artykuły na tuPozytywnie.pl 🙂 Bądź zawsze na bieżąco i obserwuj nas na Facebooku!