Kolory, ognisko i iskry – Turnus Tour z Kwiatem Jabłoni we Wrocławiu [Recenzja]

Czwartkowy wieczór, 24 kwietnia 2025 roku, zapisze się na długo w pamięci wszystkich, którzy zjawili się w Hali Stulecia we Wrocławiu. Kwiat Jabłoni w ramach Turnus Tour udowodnił, że ich miejsce wśród najważniejszych zespołów młodego pokolenia nie jest przypadkowe. Ponad dwie godziny muzycznej podróży wypełniły zabytkową halę atmosferą bliskości, naturalności i autentycznej radości.

Motyw podróży – serce Turnus Tour

Już od pierwszych chwil dało się wyczuć, że ten koncert to coś więcej niż występ – to wspólna wyprawa w nieznane. Motyw podróży, przewodni w całej trasie, przenikał każdy moment wieczoru. Kasia i Jacek Sienkiewiczowie zaprosili nas do odwiedzenia miejsc ważnych dla ich wrażliwości – tych istniejących i tych wymarzonych – pokazując, że muzyka potrafi przenosić ponad czasem i przestrzenią.

Od spokojnych dźwięków do euforycznej eksplozji

Koncert rozpoczął się spokojnie, niemal sennie, ale z każdą kolejną piosenką atmosfera na sali się zagęszczała. Publiczność szybko podchwyciła rytm – śpiewając, tańcząc, podskakując. Kulminacją był finał, kiedy cała Hala Stulecia drżała od wspólnej zabawy.

Wizualna oprawa koncertu

Nie sposób nie wspomnieć o scenicznych smaczkach. Podczas „Burzy” nad sceną spadła ściana iskier, tworząc zapierający dech w piersiach efekt. Rozpalone na scenie ognisko podczas bardziej kameralnej części wieczoru wprowadziło wyjątkowy klimat. Choć efekty świetlne były bardziej stonowane niż zazwyczaj, dzięki podwieszonemu oświetleniu i kolorowym ekranom całość nabrała przytulnego, magicznego charakteru. Warto podkreślić, że rezygnacja z dynamicznych efektów była przemyślanym gestem w stronę osób z nadwrażliwością na światło.

Perfekcyjna akustyka w historycznej przestrzeni

Akustyka koncertu zasługiwała na duże uznanie. Z każdego zakątka Hali Stulecia dźwięk był czysty, czytelny i wyważony – bez nieprzyjemnych przesterów czy hałasu. Sama hala, ze swoją majestatyczną architekturą, wniosła do wydarzenia dodatkowy wymiar – podkreślając znaczenie miejsca, w którym muzyka spotyka historię.

Kolorowy dress code i energia publiczności

Jeszcze przed koncertem zespół zachęcał do szaleństw w kolorach – i faktycznie, tęczowe makijaże, cekiny, kwiaty we włosach i barwne stroje były wszędzie. Dzięki temu publiczność stała się integralną częścią widowiska, a energia płynąca ze sceny i spod niej była wręcz namacalna.

Gość specjalny – Grzegorz Turnau

Prawdziwą niespodzianką wieczoru było pojawienie się Grzegorza Turnaua, który wraz z Kwiatem Jabłoni zaśpiewał „Między ciszą a ciszą”. Głośne brawa i radosne okrzyki to najlepsze świadectwo, jak wielką radość sprawiło słuchaczom to spotkanie pokoleń.

Bliskość i gesty dla fanów

Koncerty Kwiatu Jabłoni to nie tylko muzyka – to także małe gesty budujące prawdziwą wspólnotę. Kiedy Kasia Sienkiewicz zauważyła w tłumie fanów proszących o autograf, bez wahania zatrzymała koncertowy rytm, by spełnić ich prośbę. Takie momenty przypominają, dlaczego ich koncerty mają tak wyjątkowy charakter.

Przemyślana setlista – podróż przez całą twórczość

Setlista koncertu obejmowała przekrój całej kariery zespołu. Usłyszeliśmy zarówno wielkie przeboje, jak „Dziś późno pójdę spać”, jak i mniej oczywiste utwory. Zespół sięgnął też po piękne covery, w tym wzruszające wykonanie „Nazywam się niebo” Natalii Przybysz oraz „Kwiat jabłoni” inspirowany wykonaniem Trawnika.

Co dalej?

Turnus Tour jeszcze się nie kończy. Przed nami koncert w Krakowie (26 kwietnia) w TAURON Arenie oraz finałowy występ w Poznaniu (15 maja) w Pawilonie 5 na MTP. Jeśli macie jeszcze szansę, by zdobyć bilety – nie zastanawiajcie się długo. To podróż, którą warto odbyć.

Bilety dostępne są na: ebilet.pl

Dziękujemy, że czytasz artykuły na tuPozytywnie.pl 🙂 Bądź zawsze na bieżąco i obserwuj nas na Facebooku!