Radość i smutek pod siatką

Jednym radość, drugim smutek – tak w skrócie można podsumować dokonania bielskich siatkarek i siatkarzy występujących w najwyższych klasach ligowych w Polsce. Zacznijmy od tej lepszej strony – na czwartym miejscu po fazie zasadniczej ukończyły rozgrywki siatkarki BKS Bostik Bielsko-Biała, dzięki czemu zagrają w ćwierćfinale mistrzostw Polski po raz pierwszy od dziesięciu lat.

Same zawodniczki sprawiły sobie i przede wszystkim kibicom wiele radości w trwającym jeszcze sezonie – nie bez powodu były nazywane rewelacją rozgrywek. 37 zdobytych punktów w 20 meczach zasługuje na duże słowa uznania. Zespół odniósł dwanaście zwycięstw, zanotował też osiem porażek, w tym trzy w stosunku 2:3. Warto tu podkreślić, że BKS to klub, w którym średnia wieku zawodniczek jest najniższa w lidze – każda zawodniczka miała swój wkład w zdobyty dorobek punktowy. Wśród wyróżniających się zawodniczek nie sposób nie wymienić Paulinę Damaske, Majkę Szczepańską-Pogodę, Dominikę Pierzchałę czy niezawodną kapitan Julię Nowicką. Oklaski należą się też Martynie Borowczak, która w tym sezonie stanowi podstawową zawodniczkę pierwszej szóstki. Szkoda tylko, że już w pierwszych meczach sezonu ciężko kontuzji doznała Amerykanka T’ara Ceasar, która stanowiła ważne ogniwo zespołu. Wiadomo, że na ten wynik złożyła się ciężka praca całego teamu i sztabu trenerskiego pod wodzą Bartłomieja Piekarczyka, a do tego również fachowa ręka pani prezes Aleksandry Jagiełło, która zabiega co chwilę o nowych sponsorów dla klubu, by siatkówka w żeńskim wydaniu wróciła w Bielsku na najwyższe szczyty. W końcu BKS to ośmiokrotny mistrz Polski (ostatni tytuł bielszczanek zdobyły w 2010 roku).

W fazie play-off bielszczanki już w najbliższy wtorek, 4 kwietnia, o 17.30 w Hali pod Dębowcem zagrają pierwsze spotkanie ćwierćfinałowe z niewygodnym dla nich przeciwnikiem – Energa MKS Kalisz, w którym w fazie zasadniczej poniosły dwie porażki zarówno na wyjeździe, jak i u siebie. Teraz czas na przełamanie – gra w tej fazie toczy się do dwóch zwycięstw, ewentualnie trzecie decydujące spotkanie odbędzie się również w Bielsku. Pozostaje ściskać mocno kciuki za siatkarki, by awansowały do półfinału, a potem kto wie – wszystko może się zdarzyć.

Zgoła inne nastroje panują u siatkarzy BBTS – drużyna po pięcioletniej banicji w pierwszej lidze w końcu awansowała do Plusligi, by już na dwie kolejki przed końcem pożegnać się z ekstraklasą… Celem zespołu było utrzymanie się i powoli budowanie mocnego zespołu na kolejne sezony, jednak ta sztuka się nie udała. Nie mam co ukrywać, że po awansie nastąpiło sporo roszad personalnych w zespole, a wiadomo – klubowi z ograniczonym budżetem ciężko zakontraktować dobrych zawodników na sezon. Bielscy siatkarze zdobyli w dotychczasowych dwudziestu dziewięciu spotkaniach osiem punktów, zwyciężając zaledwie w trzech potyczkach, za każdym razem po 3:2, czyli za dwa punkty, a te dwa dodatkowe oczka zdobyli po przegranych meczach 2:3. Dwadzieścia dwa wygrane sety i osiemdziesiąt cztery przegrane to dorobek zespołu, przed którym w najbliższy poniedziałek, 3 kwietnia, o 17.30 również w Hali pod Dębowcem ostatnia potyczka ze Ślepskiem Suwałki. Miejmy nadzieję, że choć na koniec nastąpi godne pożegnanie z kibicami, którzy wiernie ich wspierali przez cały sezon, jak i wola walki zespołu, której tu nie oszukujmy się, brakowało przez cały sezon. Miejmy nadzieję, że władze klubu podejmą odpowiednie kroki, by Plusliga zagościła jak najszybciej w Bielsku, bo mecze z najlepszymi zespołami w kraju (które też z powodzeniem grają w europejskich rozgrywkach) gromadziły liczne grono kibiców.

Dziękujemy, że czytasz artykuły na tuPozytywnie.pl 🙂 Bądź zawsze na bieżąco i obserwuj nas na Facebooku!