KORN w Spodku: Muzyczne trzęsienie ziemi | recenzja

Wczorajszy koncert zespołu KORN w Spodku w Katowicach, zorganizowany przez Live Nation, był nie tylko muzycznym wydarzeniem, ale także prawdziwym świętem dla fanów ciężkich brzmień. Był to kolejny dowód na to, że Polska staje się coraz ważniejszym przystankiem na trasach światowych gwiazd metalowych i rockowych.

Wprowadzenie w metalowy wieczór

Wieczór rozpoczął się mocnym akcentem dzięki zespołowi Spiritbox, który idealnie przygotował publiczność na to, co miało nadejść. Ich występ był dynamiczny, pełen głębokiego wokalu i energii, co wprowadziło widzów w odpowiedni nastrój i zwiększyło oczekiwania wobec głównej gwiazdy wieczoru. Spiritbox zaprezentował się znakomicie, a ich set był doskonałym preludium do występu KORN, podgrzewając atmosferę do czerwoności.

Niesamowity show KORN

Już od pierwszych dźwięków było jasne, że KORN nie zawiedzie swoich fanów. Energia, którą emanowali członkowie zespołu, szybko przeniosła się na publiczność, która od samego początku oszalała na punkcie swoich idoli. Jonathan Davis, frontman zespołu, jak zwykle dostarczył niesamowitych emocji, poruszając się z charyzmą po scenie i porywając tłum swoim charakterystycznym wokalem. Jego sceniczna obecność była hipnotyzująca, a kontakt z fanami – bezpośredni i szczery.

Muzyczne mistrzostwo

KORN to zespół, który na żywo brzmi tak samo potężnie jak na płytach, a może nawet jeszcze lepiej. Fenomenalna gra Ra Diaza na basie, energiczne bębny Raya Luziera oraz mocne riffy gitarowe Heda i Munky’ego stworzyły potężne muzyczne widowisko. Każdy utwór był perfekcyjnie wykonany, a setlista, składająca się z największych hitów zespołu, zaspokoiła nawet najbardziej wymagających fanów. Oprócz utworów takich jak „Falling Away From Me” czy „A.D.I.D.A.S.”, można było usłyszeć „Coming Undone” z wplecioną wstawką przeboju „We Will Rock You” zespołu Queen’s.

Członkowie zespołu pomimo trzech dekad koncertowania zachowywali się na scenie jakby przeżywali swoją drugą młodość, z zapałem i energią godnymi początkujących artystów. Główna część muzyczna była też okraszona przerywnikami, w których np. artyści zachęcali fanów do zabawy z latarkami lub można było zobaczyć perfekcyjną żonglerkę pałeczkami w wykonaniu perkusisty. Wokalista zespołu pochwalił się też umiejętnością gry na dudach.

Wizualna strona widowiska

Nie można nie wspomnieć o oprawie świetlnej i wizualizacjach, które dopełniły całości. Jednym z głównych elementów konstrukcji sceny, stanowił olbrzymi przezierny wyświetlacz. Panel w formie kraty podczas wybranych utworów opuszczał się na dół oddzielając zespół od publiczności, dając bardzo ciekawe przestrzenne efekty. Światła sceniczne (chodź czasem zbyt mocno oślepiające fanów na trybunach) dopełniły reszty widowiska. Nagłośnienie niestety okazało się być najsłabszym elementem koncertu. Przesterowany dźwięk instrumentów, jednak trochę przyćmił głos wokalisty. Wiernym fanom zespołu, którzy kochają głośną muzykę prawdopodobnie jednak to nie przeszkadzało. Światła i projekcje wideo były perfekcyjnie zsynchronizowane z muzyką, tworząc niezapomniane wrażenie audiowizualne. Pomimo problemów ze zbyt mocnym nagłośnieniem cała produkcja była na najwyższym poziomie, co tylko potwierdza profesjonalizm i zaangażowanie zespołu oraz organizatorów.

Kulminacja i zakończenie

Koncert zakończył się bisem, na który publiczność czekała z niecierpliwością. W momencie, gdy zabrzmiały pierwsze nuty „Shoots and Ladders”, hala Spodka ponownie eksplodowała z radości. Widowisko zakończyło się kulowym utworem „Freak on a Leash”. To jeden z tych momentów, które zostaną na długo w pamięci każdego obecnego na koncercie fana. KORN po raz kolejny udowodnił, dlaczego jest jednym z czołowych zespołów nu-metalowych na świecie.

Historia i dziedzictwo KORN

KORN, założony w 1993 roku w Bakersfield w Kalifornii, to zespół, który zrewolucjonizował muzykę metalową, wprowadzając na scenę unikalne brzmienie łączące ciężkie riffy z hip-hopowymi rytmami i mrocznymi tekstami. Ich debiutancki album z 1994 roku stał się kamieniem milowym w historii nu-metalu, a kolejne krążki, takie jak przełomowy „Follow the Leader” z 1998 roku, umocniły ich pozycję na światowej scenie muzycznej. W 2024 roku zespół świętuje swoje 30-lecie, co nadało katowickiemu koncertowi dodatkowego, jubileuszowego wymiaru.

Polska i KORN – Niezwykła relacja

KORN wielokrotnie występował w Polsce, m.in. na festiwalach takich jak Open’er czy Impact Festival, i za każdym razem dostarczał fanom niezapomnianych wrażeń. Polska publiczność zawsze reaguje żywiołowo na ich koncerty, co sprawia, że zespół chętnie tu wraca. Katowicki koncert był kolejnym dowodem na to, że relacja między KORN a polskimi fanami jest wyjątkowa.

Dziękujemy, że czytasz artykuły na tuPozytywnie.pl 🙂 Bądź zawsze na bieżąco i obserwuj nas na Facebooku!