Wczorajszy koncert Bisza i Kosy w wypełnionej klimatycznym światłem Sali Witrażowej we Wrocławiu był czymś więcej niż zwykłym występem – to było doświadczenie muzyczne na pograniczu sztuki i introspekcji. Artyści zaprezentowali przekrojowy materiał z kilku albumów, tworząc wielowymiarową opowieść, której słuchało się z zapartym tchem. Był to szczególny moment w ich karierze, gdyż po raz pierwszy na żywo zabrzmiały kompozycje z „Zimy” w wykonaniu pełnego live-bandu.
Od początku można było poczuć, że nie będzie to zwykły koncert. Setlista została skomponowana z ogromną starannością, budując klimat pełen nostalgii i refleksji, ale też energii i buntu. Bisz, znany z wyrazistych tekstów i głębokich, często literackich metafor, kolejny raz udowodnił, że jego rymy potrafią dotknąć słuchacza w miejsca, które rzadko otwieramy w codziennym życiu. Wspierany przez Kosę, który odpowiadał za produkcję i swoje charakterystyczne nawijki, stworzył muzyczny dialog o ludziach, miejscach i emocjach.
Żywe instrumenty dodały temu wieczorowi wyjątkowego charakteru. Przestrzeń dźwiękową wypełniały m.in. ciepłe brzmienia pianina Michała Szlempo, subtelne partie gitary Moniki Fortuniak oraz bębny Marcela Witkowskiego, które nadawały całości rytmicznej dynamiki. Zespół z powodzeniem balansował między różnymi gatunkami – od jazzowych improwizacji, przez klasyczne hip-hopowe bity, aż po subtelne wstawki elektroniczne. Ten eklektyzm nie tylko wzbogacił odbiór, ale również podkreślił wszechstronność muzyków i ich umiejętność tworzenia czegoś unikalnego.
Realizacja dźwięku zasługiwała na najwyższe uznanie. Filip Pniewski, odpowiedzialny za brzmienie, zadbał o to, by każdy niuans muzyczny był słyszalny i oddziaływał na zmysły. Dzięki temu publiczność mogła w pełni zanurzyć się w wykreowanym przez artystów świecie. Niektóre momenty, jak emocjonalne wykonanie „Satori” czy eksperymentalne aranżacje utworów z nowego albumu „Lata”, zdawały się wręcz transcendować tradycyjną formułę koncertu.
Publiczność była w pełni zaangażowana, choć w dużej mierze milcząca – nie z powodu obojętności, lecz z uwagi na głębokie skupienie i podziw. Sala Witrażowa, znana z kameralnej atmosfery, doskonale dopełniła przekaz tego występu, pozwalając każdemu dźwiękowi wybrzmieć z należytą mocą.
Wrocławski przystanek trasy Bisza i Kosy udowodnił, że obaj artyści konsekwentnie przekraczają granice w tworzeniu muzyki, która nie tylko bawi, ale i zmusza do refleksji. Tego wieczoru nie chodziło o prostą rozrywkę – była to podróż przez emocje i historie, które jeszcze długo będą rezonować w pamięci uczestników.
Zdjęcia
Fot. Magda Stasio | @magda_fotografowanie
Link do zdjęć: https://www.facebook.com/share/p/17wBm7crVk/