Ten wieczór przy Gliwickiej 72 w Rybniku mógł przypaść każdemu kibicowi czarnego sportu do gustu. Jeszcze przed ostatnim czwartym finałowym turniejem Speedway Euro Championship zapowiadały się wielkie emocje. Ścisk w klasyfikacji przejściowej po trzech rozegranych turniejach powodował że strata dziesiątego Emila Sayfutdinova do prowadzącego Antonio Lindbaecka wynosiła tylko sześć punktów.
Dodatkowych emocji dostarczyła…kapryśna pogoda,gdyż akurat w dniu zawodów zaczął mocno padać deszcz i organizatorzy mieli twardy orzech do zgryzienia,tłumy kibiców czekały przed zamkniętymi bramami stadionu w oczekiwaniu na decyzję jury.
Dopiero po godz 18.00-ej wiadomo było że zawody odbędą się choć z godzinnym opóźnieniem.
Już pierwsza seria startów potwierdziła że nikt w turnieju nie będzie odpuszczał,emocje trochę ostudził wypadek w czwartej gonitwie wieczoru,spowodowany przez Andersa Thomsena,który przy próbie wyprzedzania Vaclava Milika zahaczył o motocykl Czecha i obaj zawodnicy wylądowali na torze. Incydent zdecydowanie gorzej zakończył się dla Thomsena, który nie był zdolny do kontynuowania zawodów i został odwieziony do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego złamanie dwóch nadgarstków.
Ku uciesze polskich kibiców bardzo dobrze prezentował się Krzysztof Kasprzak,który w swoich pierwszych trzech startach zawsze mijał linię mety jako pierwszy co powodowało szybkie pięcie się w górę klasyfikacji generalnej. W jego ślady niestety nie poszli Przemek Pawlicki i Janusz Kołodziej,dla których starty zakończyły się już po rundzie zasadniczej.
Do swojego dorobku Kasprzak dorzucił jeszcze dwa razy po dwa „oczka” i z 13 pkt wjechał do wyścigu finałowego.
Klasą dla siebie był też Nicki Pedersen,który uzbierał 14 pkt i podobnie jak Kasprzak był pewien startu w finale.
W sobotni wieczór wybitnie nie szło dotychczasowemu liderowi Lindbeackowi,który uzbierał „tylko” 8 pkt i mógł zapomnieć nie tylko o złocie ale również o miejscu na podium.
Swoją szansę stracił też Grigorij Łaguta,który zajmując ostatnie miejsce w biegu barażowym nie uzyskał przepustki do wielkiego finału,do którego wjechali Saufitdinov i Milik.
Tak więc przed finałowym biegiem,wszyscy startujący w nim zawodnicy czyli Pedersen,Kasprzak,Milik i Sayfutdinov mieli szansę za złoto. Czegoś takiego jeszcze w historii SEC nie było!
Finałowy wyścig to popis Pedersena,który prowadził od startu do mety po przekroczeniu której mógł utonąć w rękach swojego teamu i celebrować radość ze zdobycia złotego medalu.
Na drugim miejscu przyjechał Milik,co spowodowało że zrównał się punktami z Kasprzakiem i o losach srebrnego medalu musiał rozstrzygnąć bieg barażowy z którego zwycięsko wyszedł Czech. Nasz zawodnik musiał zadowolić się brązowym krążkiem,co i tak jest sukcesem,bowiem od czterech lat odkąd SEC startuje w nowej formule pod opieką One Sport jest pierwszym Polakiem,któremu udało się stanąć na podium klasyfikacji generalnej cyklu.
Na zakończenie turnieju najlepsi w cyklu otrzymali medale i okazałe puchary,chwilę później utonęli w morzu konfetti i strugach lejącego się szampana.
Wielkie brawa należą się organizatorom za odważną decyzję rozegrania zawodów i osobom przygotowującym tor który mimo że przyjął tak wielkie ilości wody nadawał się do jazdy.