Po przeszło piętnastu latach przerwy na legendarnym i zmodernizowanym „Stadionie Śląskim” w Chorzowie znów zawarczały żużlowe motocykle. W minioną sobotę odbył się na nim towarzyski mecz Polska-Reszta Świata.
Był to powrót żużla na stadion, na którym czterdzieści pieć lat temu Jerzy Szczakiel został pierwszym w historii Polakiem, który zdobył tytuł indywidualnego mistrza świata.
Trzeba na wstępie podkreślić że był to udany powrót – na trybunach pojawiło się ponad 15 tys sympatyków speedwaya.
Tor został specjalnie usypany na te zawody, jak również będzie służył już za dwa tygodnie uczestnikom czwartej, finałowej edycji mistrzostw Europy na żużlu.
Polacy byli zdecydowanymi faworytami spotkania, w tym roku wygrali wszystkie trzy sparingowe potyczki, kibice chcieli kolejnej wygranej, która nie przyszła im łatwo tak jak poprzednie.
Po pierwszej serii startów Biało-czerwoni wyszli na prowadzenie, jednak już od piątego biegu reprezentacja Reszty Świata, za sprawą świetnie dysponowanego tego dnia Mateja Zagara wyszła na prowadzenie, które po jedenastym biegu wynosiło nawet osiem punktów.
Wśród Polaków pierwsze skrzypce odgrywał Maciej Janowski – niewątpliwe specjalista od sztucznych torów, dzielnie wspierał go również Patryk Dudek.
Zawodził Bartosz Zmarzlik, który po pierwszej wygranej gonitwie w następnych przywoził już tylko po jednym oczku, a raz nawet przyjechał na końcu stawki.
Słabo też prezentował się Przemek Pawlicki, a na plus, i to duży, te zawody może zaliczyć za to Janusz Kołodziej – zdobywca 10 pkt.
Sygnałem do ataku był wyścig 12-ty, w którym Janowski z Kołodziejem przywieźli za swoimi plecami Holdera i jeżdżącego w zastępstwie za Artioma Łagutę Kudriaszowa.
Wtedy strata gospodarzy wynosiła przed biegami nominowanymi tylko 4 pkt.
Dzięki wygranej Dudka w 14-tym biegu wszystko stało się jasne-decydujący ostatni 15-ty bieg rozstrzygnął losy tego spotkania.
W nim ku uciesze oglądających go na stojąco kibiców ponownie para Janowski-Kołodziej zwyciężyła 5:1 i rzutem na taśmę Polacy wygrali to spotkanie 46:44.
Na torze może trochę brakowało walki ale chwała organizatorom i przede wszystkim budowniczym i to rodzimym fachowcom pod okiem Jacka Gajewskiego, że całe zawody odbyły się bez żadnego upadku, nie pojawiły się dziury, nawet sami zawodnicy mieli o stanie nawierzchni pochlebne opinie. Jednym słowem ta towarzyska potyczka była tylko przedsmakiem tego co czeka nas wszystkich już 15 września na finałowych zawodach SEC.
Świetnie też bawiła się jak zawsze biało-czerwona publiczność, która po raz kolejny pokazała, że jest najlepsza nie tylko w kraju, ale i na świecie.
Z Chorzowa: Sebastian Magiera
Foto: Dominik Bojdys
Dziękujemy, że czytasz artykuły na tuPozytywnie.pl 🙂 Bądź zawsze na bieżąco i obserwuj nas na Facebooku!