Fast Forward i Live Nation łączą siły, by dać przestrzeń tym, którzy nie tylko chcą mówić własnym głosem, ale też uczą się, jak ten głos skutecznie wybrzmiewa. Już 9 maja 2025 roku, w warszawskim klubie BARdzo Bardzo, rusza nowy cykl koncertów prezentujący artystów młodego pokolenia, których twórczość zasługuje na coś więcej niż chwilowy trend. Na scenie pojawią się izdeb oraz Filip Matyszczak – dwa zupełnie różne muzyczne światy, które łączy jedno: autentyczność.
Bilety dostępne są na LiveNation.pl
izdeb – dźwięki, które zostają na dłużej
Jeśli szukacie muzyki, która rozbrzmiewa między szeptem a krzykiem, między ciszą a przesterem – nie możecie przejść obok izdeba obojętnie. Jego brzmienie balansuje na krawędzi: akustyczny ambient spotyka tu noise’owy ciężar, a teksty delikatnie rozrywają rutynę codzienności. To propozycja dla tych, którzy lubią muzykę nieoczywistą, melancholijną, ale nie przytłaczającą – raczej otwierającą drzwi do osobistych refleksji.
izdeb to projekt solowy – dojrzały, choć jeszcze młody. Stoi za nim artysta, który pisze, śpiewa i gra, a wszystko to robi na swoich warunkach. Na koncie ma dwa albumy: „Książę Naiwności” i „@strach”, które pokazują, że potrafi nie tylko opowiadać historie, ale też budować z nich własny wszechświat. Niektórzy mogą go kojarzyć z zespołu Ralpha Kamińskiego – wspólny album „KORA” zdobył Fryderyka i złotą płytę, ale to, co tworzy dziś solo, brzmi już zupełnie inaczej. Bardziej surowo, bardziej szczerze. Jego samozwańczy „space-pop” to więcej niż etykieta – to emocjonalny krajobraz, który najlepiej smakuje po zmroku.
Nie sposób pominąć jego sceniczną historię. Uczestniczył w takich festiwalach jak Open’er, Orange Festival, Opole czy London Sofar, był też wokalistą Studia Accantus, a obecnie występuje w musicalu „Once” w Teatrze Muzycznym Roma. Jednak izdeb nie gra roli – on jest sobą, niezależnie od sceny. I właśnie taką wersję siebie pokaże w Warszawie.
Filip Matyszczak – głos młodego pokolenia, które szuka swojego miejsca
Filip Matyszczak to nazwisko, które mogło Wam już mignąć w mediach społecznościowych. Jeśli nie – najwyższy czas, by nadrobić zaległości. Jego utwór „Luwr” odbił się szerokim echem na TikToku i Spotify, a popularność nie wzięła się znikąd. Filip pisze i śpiewa o tym, co najbliższe wielu z nas – o dorastaniu, zagubieniu, odkrywaniu siebie. Robi to w sposób nienachalny, pozbawiony patosu, ale pełen wyczuwalnej szczerości.
Jego twórczość balansuje na granicy alternatywy i rapu, z domieszkami innych gatunków. To muzyka, która nie daje się łatwo zaszufladkować – i chyba właśnie to czyni ją taką prawdziwą. Filip nie stara się być „na czasie” – on tworzy na swoich zasadach, eksperymentuje, rozwija się, pozwala sobie na błędy. I to właśnie ta otwartość sprawia, że jego koncert może być nie tyle występem, co spotkaniem – bliskim i surowym.
Choć wciąż jest na początku swojej drogi, to właśnie takich artystów potrzeba dzisiaj scenie – tych, którzy nie boją się pokazać, że są w procesie, że jeszcze nie wszystko wiedzą, ale już teraz mają coś do powiedzenia.