Z nieba do piekła

Piąte spotkanie 1/2 finału PLH przyniosło sporo emocji a zarazem dla zawodników i kibiców GKS Tychy huśtawkę nastrojów.

Za każdym razem górą w dotychczas rozegranych czterech potyczkach byli gospodarze-dziś ta tradycja nie została podtrzymana-ale po kolei.Temperatura tego spotkania od samego początku była bardzo gorąca-obie drużyny prezentowały twardy i agresywny hokej.Lepiej w mecz weszli gospodarze,którzy już w 6 min po strzale niezawodnego Komorskiego objęli prowadzenie.Oba zespoły inkasowały mało karnych minut,dla GKS pierwsza okazja do gry w przewadze pojawiła się niemal po kwadransie,tyszanie mają zwyczaj takich prezentów nie marnować i po strzale Klimienki pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Odrobnego odskoczyli na dwubramkowe prowadzenie w meczu-takim też wynikiem zakończyła się pierwsza tercja meczu.Drugą część gry goście z Nowego Targu zaczęli z większym animuszem,rzucili się do odrabiania strat,tyszanie szybko złapali karę,którą tym razem wykorzysytały „Szarotki” zdobywając kontaktowe trafienie,o dalsze bramki mogli pokusić się już kilka minut później,jednak w bramce GKS znakomicie spisywał się Murray.Bramkę na 3:1 zdobyli natomiast gospodarze,na listę strzelców wpisał się Bryk.Choć do końca drugiej tercji pozostawało niespełna pięć minut mogły one zaważyć o losach meczu,wtedy właśnie tyszanie zmarnowali cztery znakomite okazje do podwyższenia wyniku.Jednak jak mówi stare przysłowie-„niewykorzystane sytuacje się mszczą,GKS przekonał się o tym już na początku trzeciej odsłony meczu,kiedy po wygranym buliku na strzał zdecydował się Tolvanen.Goście po raz kolejny ruszyli za ciosem by zniwelować straty,jednak też grzeszyli skutecznością,sztuka ta udała się im dopiero na 22 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry,na ryzykowany manewr wycofania bramkarza zdecydował się Tomek Valtonen,a Patrik Moisio sprytnym strzałem ulokował krążek w bramce gospodarzy.Po kwadransie oddechu dla obu zespołów,nastąpiła dogrywka,która bardzo szybko się zakończyła,bowiem po 99 sekundach,wspaniałym rajdem przez ponad pół lodowiska popisał się Krzysztof Zapała,uderzył z nadgarstka a Murray mógł tylko wyciągać krążek z siatki po raz czwarty.Tym razem w kilkudziesięcio osobowym sektorze gości zapanowała euforia,natomiast kibice gospodarzy,szybko opuszczali trybuny Stadionu Zimowego.W środę kolejne spotkanie w Nowym Targu,które może rozstrzygnąć o awansie do finału Szarotek,bowiem brakuje im tylko jednego zwycięstwa w rywalizacji do czterech zwycięstw,w przeciwnym razie decydujące siódme spotkanie odbędzie się w Tychach.

Dziękujemy, że czytasz artykuły na tuPozytywnie.pl 🙂 Bądź zawsze na bieżąco i obserwuj nas na Facebooku!