W 19 kolejce Ekstraklasy Podbeskidzie podejmowało chorzowski Ruch.
Kibice liczyli na pierwsze ligowe zwycięstwo swoich pupili na własnym stadionie-byłby to najlepszy prezent od piłkarzy na Mikołajki.
Od pierwsze minuty spotkania rozgorzała walka nie tylko na boisku, jak również i na trybunach, bowiem gości wspierała rekordowa liczba sympatyków.
Początek meczu to wzajemne badanie sił z obu stron, żadnej z drużyn nie udało się stworzyć podbramkowej sytuacji.
Jednak w 13 min, lewą stroną boiska szarżuje Kowalski, który zostaje podcięty w polu karnym-sędzia wskazuje na wapno.
Pewnym egzekutorem „jedenastki” był Dariusz Kołodziej.
Kolejne minuty meczu przynoszą okres wyrównanej gry, akcje tak i jednych jak i drugich kończą się w okolicy pola karnego, ten okres gry nie mógł za bardzo podobać się zgromadzonej publiczności.
Pod koniec pierwszej części spotkania więcej z gry mieli goście, jednak obrona Górali skutecznie odpierała ich ataki.
Miejscowi mieli szansę na podwyższenie prowadzenia w 39 min, kiedy to główka Nowaka minimalnie przechodzi obok słupka.
Drugą połowę obie ekipy rozpoczęły z większym animuszem, Podbeskidzie już w 50 min po strzale Lazarusa głową mogło cieszyć się z kolejnego gola, lecz ten minimalnie chybił.
Gorąco zrobiło się również na trybunach, gdzie kilku „kibiców” próbowało wszcząć awantury, które jednak szybko i skutecznie zostały zażegnane przez ochronę i policję.
W 58 min wyborną szansę na wyrównanie mieli goście, jednak strzał głową Stępińskiego nogami broni Zubas.
Sześć minut później Niebiescy jednak dopięli swego, były piłkarz Podbeskidzia-Iwański-został sfaulowany w polu karnym, a wyrównującego gola zdobył Stępiński.
W 74 min szczęście mogło uśmiechnąć się do miejscowych, jednak minimalnie chybiony strzał głową Lazarusa wywołał tylko jęk zawodu na trybunach.
Kolejną próbę zmiany rezultatu podjął aktywny tego dnia Kołodziej, jednak jego strzał padł łupem bramkarza gości Putnockiego.
W tej części spotkania sporo było niedokładności w grze i niecelnych podań, które otwierały by drogę do bramki.
Pięć minut przed końcem ponownie uderza Kołodziej i ponownie-choć z problemami-górą bramkarz gości.
Piłkę meczową marnuje w samej końcówce Demjan-główka minimalnie przechodzi obok słupka.
Do końca meczu wynik nie ulega zmianie, tak więc Podbeskidzie nadal pozostaje bez ligowego zwycięstwa na własnym terenie, choć trzeba podkreślić że remis jest sprawiedliwym wynikiem w tym spotkaniu.
Z kronikarskiego obowiązku trzeba odnotować „debiut” telebimów na Stadionie Miejskim-a jak się prezentują-widać to na zdjęciu.