Czy siódma kolejka okaże się w końcu szczęśliwa i Górale odniosą tak długo oczekiwane zwycięstwo?
Takie pytanie przed meczem zadawała sobie większość kibiców przed kolejnym meczem, tym razem przeciwnikiem bielszczan ponownie była ekipa z nad morza-tym razem była to gdańska Lechia, w składzie, której można było dostrzec takie nazwiska jak Mila, Wawrzyniak czy Borysiuk- to byli bądź obecni kadrowicze.
Pierwsze dziesięć minut spotkania przyniosło wyrównaną grę toczoną przy trzydziesto stopniowym upale-podczas meczu sędzia kilkakrotnie przerywał spotkanie by piłkarze mogli uzupełnić płyny.
Poza jednym rzutem rożnym wykonywanym przez gospodarzy na murawie nie wydarzyło się nic godnego odnotowania.
W 17 min meczu Górale przeprowadzili wreszcie koronkową akcję, Damian Chmiel idealnie podał wzdłuż linii bramkowej a tam Frank Adu Kwame dostawił nogę i strzałem z bliskiej odległości pokonał bramkarza Lechii Maricia.
Radość bielszczan trwała raptem cztery minuty-po jednym z ataków gości Nazario wystawił piłkę nadbiegającemu Kuświkowi, który dokładnie przymierzył zza linii pola karnego i piłka zatrzepotała w lewym rogu bramki bezradnego Zubasa.
Podbeskidzie dość szybko otrząsnęło się po stracie gola, bowiem już w 30 min mogło ponownie wyjść na prowadzenie-ponownie Adu Kwame stanął przed szansą na zdobycie gola, ale jego strzał z najbliższej odległości zablokował bramkarz Lechii.
W 36 min tym razem Zubas był na posterunku-sparował piłkę na rzut rożny po atomowym strzale Stolarskiego.
W szeregach gospodarzy sporo było niedokładności, mnożyły się niecelne podania, wyraźnie brakowało reżysera gry.
Minutę przed końcem pierwszej połowy po wrzutce Nazario sam na sam przed Zubasem znalazł się Kuświk, ale bielski bramkarz obronił strzał gdańskiego piłkarza.
W przerwie meczu na murawie boiska pojawił się gość specjalny-Tomasz Adamek, czyli popularny „Góral”, który stał się twarzą Podbeskidzia promującą nową stronę internetową zespołu; chętnie pozował do zdjęć i rozdawał autografy.
Po wznowieniu gry w 50 min bramkę strzela Demjan, jednak wcześniej sędzia liniowy podniósł chorągiewkę-sygnalizując spalonego.
Kibice gospodarzy mieli sporo pretensji do pracy tego arbitra, który niejednokrotnie nie popisywał się swoją pracą…
Odpowiedź Lechii była błyskawiczna-strzał aktywnego w tym meczu Kuświka zatrzymał się na spojeniu bramki strzeżonej przez Zubasa.
W 64 min główkował Szczepaniak, jednak ponownie zabrakło miejscowym skuteczności.
Przełomowym momentem mogła okazać się 75 min meczu, kiedy po dośrodkowaniu Kowalskiego główkował Szczepaniak a Marić w sobie tylko znany sposób uchronił gości przed utratą gola.
Minutę później zmierzający w samo okienko strzał Kołodzieja również pada łupem bramkarza Lechii-te dwie akcje mogły rozstrzygnąć losy spotkania-tak się jednak nie stało.
Końcowy kwadrans to nieskuteczne ataki z obu stron, mnożące się faule i nieskuteczność.
W doliczonym czasie gry Zubasa próbowali zaskoczyć Wiśniewski i Borysiuk, ale wynik meczu już nie uległ zmianie.
Podsumowując-Podbeskidzie po siedmiu kolejkach dalej nie zaznało smaku zwycięstwa, wspomniana magia liczb niestety nie zadziałała…
Teraz piłkarzy czeka w rozgrywkach dwutygodniowa przerwa spowodowana meczami eliminacyjnymi reprezentacji, miejmy nadzieję, że da ona Góralom czas na odpoczynek a zarazem szlifowanie formy a trenerowi Kubickiemu również sporo do przemyśleń, by uporządkować grę zespołu w taki sposób, by wreszcie zaczęli wygrywać-w chwili obecnej zajmują w tabeli drugie miejsce od końca-czas piąć się w górę!