Koniec pucharowej przygody Podbeskidzia

Z nowym trenerem Robertem Podolińskim, który zastąpił na stanowisku Dariusza Kubickiego i nowymi nadziejami przystąpili do rywalizacji w 1/8 finału Pucharu Polski piłkarze Podbeskidzia, którzy podejmowali jedenastkę Śląska Wrocław.

Najwierniejsi kibice, którzy nawet w połowie nie zapełnili trybun po ostatniej ligowej wpadce z Wisłą Kraków liczyli na przełamanie złej passy i pierwsze zwycięstwo swoich pupili w bieżącym sezonie na własnym boisku, gości dopingowała blisko 300 osobowa grupa fanów.

DSCN2771

Górale zaczęli ten mecz z animuszem, bowiem już w 5 min strzał Jakuba Kowalskiego minimalnie przeszedł obok lewego słupka bramki strzeżonej przez Wrąbla, który kilka minut później poradził sobie również przenosząc piłkę nad poprzeczką po strzale Mateusza Szczepaniaka.
Swoją szansę miał też Mateusz Możdżeń, ale również bramkarz gości zażegnał niebezpieczeństwo.

Śląsk ograniczał się do ataku pozycyjnego, z którego nic nie wynikało, wystarczy tutaj wspomnieć, że pierwszy celny strzał goście oddali po pół godzinie czasu gry.
Ostatni kwadrans nie przyniósł nic ciekawego, oba zespoły nie stworzyły klarownych sytuacji do zdobycia gola.

Po zmianie stron miejscowi jakby nieco spuścili z tonu i powoli, lecz konsekwentnie do głosu zaczęli dochodzić wrocławianie.
Swoje szanse mieli Danielewicz i Grajciar, jednak przełomowym momentem spotkania okazała się 58 minuta.
Po dośrodkowaniu z lewej strony, Paixao ładnie zgasił piłkę i wycofał do Marcela Gecova, który oddał strzał z 17 metrów, piłka po drodze odbiła się od słupka i wpadła do siatki obok zaskoczonego Zubasa.

Miejscowi odpowiedzieli akcją, po której jednak Możdżeń uderzył bardzo niecelnie.

W 67 min Śląsk mógł wyjść na dwubramkowe prowadzenie, ale zwlekający z oddaniem strzału Kiełb został skutecznie zablokowany przez Kato.
Kwadrans przed końcem do wyrównania mógł doprowadzić świeżo wprowadzony na murawę Frank Adu Kwame, jednak posłał piłkę obok słupka, mając przed sobą tylko Wrąbla.

Goście poszli za ciosem i raz po raz nękali obronę Górali atakami, ale zarówno dwukrotnie Paixao jak i Biliński nie powiększyli bramkowego dorobku, natomiast miejscowi mimo ambitnej postawy nie stworzyli już do końca okazji do zdobycia gola.

DSCN2768

Tak, więc Podbeskidzie w tym sezonie kończy już swoją pucharową przygodę, dalej pozostając bez zwycięstwa na własnym stadionie ( to piąte spotkanie, wliczając ligę i Puchar Polski); przed nowym trenerem jak i samymi zawodnikami niewiele odpoczynku by poukładać grę, bo już w sobotę czeka ich wyjazdowa potyczka o ligowe punkty w Łęcznej.

 

Dziękujemy, że czytasz artykuły na tuPozytywnie.pl 🙂 Bądź zawsze na bieżąco i obserwuj nas na Facebooku!