W meczu kończącym 14 kolejkę Ekstraklasy Podbeskidzie gościło na własnym stadionie Jagiellonię Białystok.
Oba zespoły w zupełnie odmiennych nastrojach przystępowały do poniedziałkowego starcia-gospodarze nie przegrali od czterech spotkań, natomiast goście w każdym z ostatnich czterech spotkań schodzili z boiska pokonani.
Kibice Podbeskidzia mieli też nadzieję, że po wygranej w ostatniej kolejce w Zabrzu dorzucą kolejną-pierwszą na własnym terenie.
Trener gości dość mocno przemeblował skład w porównaniu z meczem z Wisłą Kraków, jego posada przed tym meczem wisiała na włosku i zawodnicy za wszelką cenę starali się wygrać to spotkanie.
Już w 5 min Jaga mogła wyjść na prowadzenie, jednak Romańczuk strzelił nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Zubasa.
Goście wykazywali się większą ochotą do gry i wolą walki a Podbeskidzie, ku zdziwieniu swoich pupili nie prezentowało nic ciekawego.
W 18 min kolejna szansa gości-strzał Świderskiego broni Zubas, ponownie ten sam zawodnik miał swoją szansę sześć minut później, ale na szczęście dla miejscowych nic z tego nie wynikło.
A gospodarze dalej nie stwarzali zagrożenia pod bramką gości-z dziennikarskiego obowiązku odnotujmy niecelny strzał Kato, dopiero po pół godzinie gry ten sam zawodnik strzałem głową próbował zaskoczyć Drągowskiego.
Tymczasem goście dalej grali swoje, czego efektem było uzyskanie prowadzenia w 32 min, po zagraniu Tomasika piłkę-dokładając nogę-pakuje do bramki Świderski.
Końcowe minuty pierwszej części spotkania to przewaga gości nieudokumentowana jednak golem.
Drugą połowę ku zadowoleniu kibiców bielszczanie zaczęli z animuszem, już w 50 min Demjan mógł doprowadzić do wyrównania, ale jego mocny strzał z pola karnego sparował Drągowski.
Kolejne minuty to lekka przewaga Podbeskidzia, choć dużo w grze było niedokładności-niecelne podania i sporo fauli z obu stron-tak wyglądał obraz gry tej części spotkania.