Po raz trzeci z rzędu skocznia imienia Adama Małysza w Wiśle Malince była miejscem,gdzie zaczął się kolejny sezon zimowego Pucharu Świata w skokach narciarskich.Wiosenna wręcz aura panująca w naszym kraju przed zawodami sprawiała sporo kłopotów organizatorom w przygotowaniu skoczni,jednak ponownie gospodarze obiektu stanęli na wysokości zadania,dzięki czemu zawody doszły do skutku.Niestety oba konkursy zarówno sobotni drużynowy jak i niedzielny indywidualny miały swojego bohatera jakim był wiatr,który okazał się królem weekendu.Piątkowe kwalifikacje pokazały że na początku sezonu mocną ekipę mają Austriacy oraz Norwegowie,nasi reprezentanci równie pokazali się z dobrej strony,awans do pierwszego konkursu uzyskało 8 spośród 13 startujących zawodników.
Sobotnie zawody drużynowe pokazały że Polacy powinny znowu odegrać czołowe role w tym sezonie.Po pierwszej serii ku uciesze jak zawsze licznie zgromadzonej na trybunach i wokół skoczni widowni prowadzili Polacy z dość wyraźną przewagą ponad 11 pkt nad drugą Austrią i Norwegią.Jednak druga seria nie była już tak dobra w naszym wykonaniu ale to właśnie wspomniany wcześniej wiatr rozdawał karty na skoczni a nasi reprezentanci niestety do warunków nie mieli szczęścia.Już pierwszy skok Piotra Żyły na 117 m spowodował utratę pozycji lidera przez naszą reprezentację,ale tu trzeba wyraźnie podkreślić przy jak niesprzyjającym wietrze przyszło skakać popularnemu „Wiewiórowi”-jego rekompensata za wiatr w plecy wyniosła blisko 14 pkt.Słabą próbę zanotował Jakub Wolny 119 m,nawet nasz mistrz Kamil Stoch nie zachwycił-jego 118 m spowodowało że przed finałową próbą Dawida Kubackiego musieliśmy mocno drżyć o miejsce na podium.Jednak nasz mistrz świata z Seefeld nie zawiódł i skokiem na 120,5 m zapewnił trzecią lokatę naszej ekipie.Bezkonkurencyjni okazali się Austriacy,którzy o blisko 23 pkt wyprzedzili Norwegię.Mimo że wspaniale zachowujący się kibice nie usłyszeli tym razem Mazurka Dąbrowskiego i tak byli zadowoleni.
Niedzielny konkurs indywidualny z/w na odbywający się w tym samym dniu finał Eurowizji Junior rozpoczął się wyjątkowo wcześnie bo już o 11.30.Przeprowadzona godzinę wcześniej seria próbna potwierdziła obawy zawodników i trenerów że o sprawiedliwe i bezpieczne skakanie będzie wyjątkowo trudno.Zawodnicy często zmuszani byli do opuszczenia belki startowej,wiatr w porywach osiągał nawet do 8 m/s,warto podkreślić że pierwsza seria konkursowa,po której na prowadzeniu był Niemiec Karl Geiger tuż przed Norwegiem Danielem Andre Tande trwała blisko 70 minut.Do drugiej serii awansowało tylko trzech podopiecznych Michała Doleżala,najlepszy z nich Kamil Stoch zajmował 12 lokatę,14 był Kubacki a trzecią dziesiątkę otwierał Maciej Kot.Bardzo groźnie wyglądający upadek tuż po lądowaniu zaliczył Piotr Żyła,który po lądowaniu za 119 metrze miał problemy z utrzymaniem równowagi na twardym i zlodowaciałym zeskoku,z mocno pokiereszowaną twarzą,która zalała się krwią trafił do szpitala,gdzie jednak na całe szczęście po przeprowadzonych badaniach tomografem nie stwierdzono żadnego urazu.W tym miejscu trzeba wyraźnie wspomnieć o fatalnych warunkach w jakich musiał startował wiślanin,sędziowie mogli poczekać na ich poprawę.Finałowa seria przyniosła spore przetasowania w klasyfikacji.Skuteczny atak na podium przypuścił Stoch,którego druga próba na 126,5 m wywindowała go na najniższy stopień podium,na którym stanął obok drugiego w tym konkursie Anze Laniska ze Słowenii a zwycięzcą a zarazem pierwszym liderem PŚ został Daniel Andre Tande.Pechowy los na wietrznej loterii wyciągnął prowadzący po pierwszej serii Geiger,którego drugi skok na zaledwie 118 m zepchnął aż na siódmą lokatę którą zajął wspólnie z Kubackim.Stoch po raz 67 stanął na podium PŚ,po raz piąty tej sztuki dokonał w Wiśle,nie kryjąc zadowolenia z osiągniętego wyniku.Po konkursie doszło do miłej uroczystości,bowiem przez obecnego na zawodach prezydenta Andrzeja Dudę za zasługi w rozwijaniu sportu narciarskiego zostali odznaczeni Stefan Hula,Adam Małysz oraz były trener naszej kadry Stefan Horngacher.
Na koniec warto pokusić się o kilka słów refleksji nad sensem inauguracji zimowego PŚ w Wiśle,aura od trzech lat nie sprzyja organizatorom co wiąże się z bardzo wysokimi kosztami przeprowadzenia zawodów (produkcja sztucznego śniegu),z drugiej strony jak ich nie organizować dla tak fantastycznej i licznej publiczności,choć zimowa sceneria dodała by dodatkowego uroku.