Po trzech meczach bez zwycięstwa i strzelonego gola reprezentacja Polski w dramatycznych okolicznościach wygrała ostatnie spotkanie przed ogłoszeniem kadry na mundial 2018 w Rosji. Pierwszą bramkę na zmodernizowanym chorzowskim gigancie zdobył Robert Lewandowski, ale o zwycięstwie zadecydowało dopiero trafienie Piotra Zielińskiego w doliczonym czasie gry!
Imponujący „Kocioł Czarownic” wypełnił się przed meczem dość sprawnie i szybko zaczął żyć jak za dawnych lat, owacyjnie – krzykiem kibiców – witając wychodzących na murawę Biało-Czerwonych. Koreańczycy po opuszczeniu tunelu spoglądali na trybuny z wyraźnym zdumieniem. Ponad 53 tysięcy widzów na towarzyskim meczu nie stanowi przecież dla nich widoku powszedniego.
Biało-Czerwoni łapali rytm miarowo, najpierw opierając ataki na kapitalnych podaniach Piotra Zielińskiego do Roberta Lewandowskiego, a potem przechodząc do akcji oskrzydlających. Kapitan kadry z pierwszej opcji nie skorzystał, zaliczając za to fatalne przyjęcie piłki w sytuacji sam na sam, za to z drugiej owszem. Kluczem okazało się drugie z rzędu dośrodkowanie Kamila Grosickiego. Lewandowski w 32 minucie strzałem głową oficjalnie otworzył nowy Stadion Śląski, wprawiając kibiców w euforię.
Tuż przed przerwą drugiego gola zdobył Kamil Grosicki i na przerwę schodziliśmy z dwubramkowym prowadzenie.
Po zmianie stron na boisku nie było już Lewandowskiego,Piszczka i Szczęsnego,delikatnie rzecz mówiąc gra naszym zawodnikom się nie kleiła,brakowało reżysera gry.
Koreańczycy już w 49 min mogli pokusić się o kontaktowego gola,jednak Skorupski popisał się udaną interwencją.
Wprowadzenie na plac gry Milika i Teodorczyka niewiele ożywiło nasz atak,kibice domagali się dalszych bramek te jednak nie padały bo szans na ich zdobycie praktycznie nie było-odnotujmy z kronikarskiego obowiązku niecelny strzał Milika w 77 min.
Goście widząc nieporadność w naszych szeregach coraz śmielej zaczęli atakować,jednak obrona nie pozwalała na wiele.
Gdy wydawało się że Biało-Czerwoni dowiozą pewną wygraną zaczęły się dziać na murawie niezbyt miłe dla nich rzeczy.
Najpierw w 85 min Koreańczycy strzelili kontaktowego gola a dwie minuty później przy biernej postawie obrońców drugiego gola!!
Na trybunach pojawiły się gwizdy,kibice byli zaskoczeni takim obrotem sprawy,część z nich zaczęła nawet opuszczać trybuny stadionu.
Pozostali fani skandowali:”gramy do końca,Polacy gramy do końca” i te słowa okazały się dla naszej drużyny zbawienne,bowiem w doliczonym czasie gry precyzyjnym i pięknym strzałem z 20 metrów autorstwa Piotra Zielińskiego udało się wygrać to spotkanie a na trybunach zapanowała prawdziwa euforia jak za dawnych lat.
Tak więc po blisko 9 latach przerwy reprezentacja Polski udanie wróciła i otworzyła zmodernizowany „Kocioł Czarownic”
Na wielkie słowa uznania zasłużyli kibice,którzy przez całe spotkanie zagrzewali swoich ulubieńców,tworząc niepowtarzalną atmosferę,którą wszyscy zapamiętamy na długo,sami piłkarze i sztab szkoleniowy byli również zachwyceni ich postawą,jak również magią Stadionu Śląskiego która znowu działa.
Dziękujemy, że czytasz artykuły na tuPozytywnie.pl 🙂 Bądź zawsze na bieżąco i obserwuj nas na Facebooku!